Moje flamenco
Moje flamenco, moja Hiszpania
Dlaczego ono? Dlaczego taniec z tak odległego kraju jak Hiszpania, a dokładniej Andaluzja? Hmm, czuję to, może tak jak ONI… Kiedy pierwszy raz byłam świadkiem tego tańca na scenie w Sewilli, nie mogłam nieruchomo wytrwać na krześle, ta pełna napięcia wizja zastygła w twarzy tancerza, tancerki, ten ruch ręki pieszczotliwy i gwałtowny zarazem, duma i nieopisany zryw namiętności – tego nie ma w żadnym innym tańcu. Ruch zdawałoby się naturalny, na stopach, nie puentach, klaskanie w dłonie, z których wydobyć można dźwięki ostre i miękkie, spojrzenie pełne pogardy lub dumy albo dla odmiany zaczepne, zalotne – gra między kobietą a mężczyzną, która dla nikogo nie jest obojętna.
Flamenco zrodziło się w międzynarodowym tyglu – z bólu, tęsknoty, biedy i rozczarowania – stąd w śpiewie charakterystyczne melizmaty, a w tańcu emocje wystukiwane rękoma i stopami.
El – Duende – często słyszy się to określenie związane z flamenco – to sfera uczuć – to tajemny urok, dar, emocje artysty tańczącego, śpiewającego czy grającego. To publiczność ocenia, publiczność odbiera emocje lub nie….
Zależą one od osobowości artysty i jeśli tak jest, wtedy w czasie występu rozlegają się okrzyki – widownia andaluzyjska nie pozostaje obojętna. Obecnie flamenco przeżywa renesans, istnieją na całym świecie szkoły tańca, w Polsce w każdym dużym mieście. To gitarzysta Paco de Lucia (Franek) rozsławił je na nowo, a poeta Federico Garcia Lorca z Grenady pierwszy nazwał ducha flamenco Duende.
Swoimi słowami tak to wyraziłam :
Co jest takiego w tym tańcu, że możesz oddać mu duszę,
Flamenco, hiszpańska nostalgio, dla Ciebie świat mój w posadach poruszę,
Założę kostium hiszpański, naturę słowiańską pochylę,
Odegnę ciało w tym tańcu, Duende obejmij mnie… choć na chwilę…..
Wiersz z tomiku „Jaleo” wydanego w 2014 roku
Flamenco przyszło do mnie 7 lat temu, przyszło i zabrało mi duszę. Trwa to do dziś….. El-Isabel